czwartek, 18 września 2008

Czas na kawę

Wietnamska kawa to prawdziwa rozkosz dla podniebienia. Nie sądziliśmy, że aż TAK bardzo przypadnie nam do gustu:)! Od początku naszej wędrowki po Wietnamie raczymy się nią przynajmniej dwa razy w ciągu dnia i ciągle mamy lekki niedosyt. Uprawę kawy i tradycję jej picia sprowadzili do Wietnamu ich najlepsi (zaraz po Amerykanach) przyjaciele - kolonizatorzy - Francuzi, jendak od zakorzenienia jej w wietnamskim menu, proces palenia i przygotowania do picia bardzo ewoluował. "Znawcy" określają wietnamską kawę, jako słabszą jakościowo od np. brazylijskiej czy tej pochodzącej z Afryki, z czym polemizowalibyśmy, gdyby taka dyskusja w ogóle miała sens, bo jak wiadomo, smak jest bardzo indywidualną kwestią (wszak niektórzy uparcie twierdzą, że kawa rozpuszczalna - a w zasadzie napój przypominający kawę opracowany na potrzeby wojska - ma niepowtarzalny smak i aromat).

Wiatnamską kawę przyrządza się w bardzo prosty sposób: w specjalnym naczyniu z "dziurawym" dnem (zdjęcia poniżej) umieszcza się zmieloną kawę, przyciska czymś na wzór sitka i zalewa gorącą wodą, kawa skapuje bezpośrednio do szklanki, w której (wedle życzenia klienta) znajduje się odrobina (lub więcej niż odrobina) skondensowanego, słodkiego mleka. Nie sądziliśmy, że takie połączenie może mieć rację bytu, ale jak przekonaliśmy się po pierwszej filiżance, a w zasadzie szklance, naprawdę jest to bardzo udany mix. Można ją pić w dwojaki sposób: na ciepło - szklankę lub filiżankę wkłada, się do miseczki z gorącą wodą, tak, żeby podczas "skapywania" nie wystygła, oraz na zimno, co jest bardziej popularne - do zestawu naczynko do parzenia i szklanka ze skondensowanym mlekiem podaje się wysoką szklanę po brzegi wypełnioną lodem. Kiedy kawa już w całości przeniknie do szklanki z mlekiem, miesza sie ją i przelewa do szklanki z lodem. Zwykle do takiego zestawu podawana jest również jaśminowa, zielona herbata z lodem.




Wietnamska kawa jest dosyć mocno palona. Daje jej to niepowtarzalny, charakterystyczny aromat. W serwowanych nam do tej pory kawach doszukaliśmy się wielu specyficznych aromatów. Począwszy od smaku rozgryzionych ziarenek jagód, przez prażone ziarenka slonecznika, na głębokiej czekoladzie i kakao czy delikatnej wanilii skończywszy. Szkoda, że musieliśmy przyjechać na "drugi koniec świata", żeby jej spróbować. Bardzo cieszylibyśmy się gdyby była bardziej popularna i dostępna w Polsce.

Brak komentarzy: