poniedziałek, 15 września 2008

Nha Trang

Do Nha Trang dotarliśmy bardzo wcześnie. Już o 6 rano z pełnym ekwipunkiem byliśmy na tutejszej plaży, która ciągnie się na całej długości miasta wzdłóż głównej drogi odgradzającej ją od zabudowań. Nie będziemy ciągnąć tego wątku, bo miejscowość była wyjątkowo nieciekawa, sprawiające wrażenie przemysłowego z wojskową bazą lotniczą w samym centrum! Kilka miesięcy temu odbywały się tutaj Miss Universe i z opisów wynikało, że miasteczko jest godne uwagi, my jednak nie znaleźliśmy tutaj znamion piękna. Kilka wysokich hoteli, wiele przemysłowych dzielnic położonych bezpośrednio nad rozległą plażą, to wszystko co Na Trang ma do zaoferowania turystom, no może jeszcze "luksusowa" wyspa Vin Pearl z atrakcjami w stylu wesołego miasteczka połączona ze stałym lądem kolejką linową. Ceny nas niemile rozczarowały, bo były wyższe nawet od Hanoi. Rio de Janeiro, to to nie jest więc uznaliśmy, że dwa dni spędzone tutaj to aż nadto. Pojeździliśmy skuterem, powłóczyliśmy się po plaży i tyle. Nie udało nam się nawet znaleźć jakiejś sensownej restauracji z dobrym jedzieniem. Im dalej jesteśmy na południu Wietnamu, w bardziej wczasowo-wypoczynkowych miejscowościach, tym trudniej o dobre jedzenie, przyrządzone przez prawdziwego kucharza.



Brak komentarzy: